sobota, 22 marca 2014

Dig Deeper




Nawet  gdy  Cię  spotka  szóstka  w  totolotka
Pamietaj nygusie masz być orłem a nie strusiem

                                                        Piotr BukartyK




Latem ubiegłego roku z mojej lodówki wyszła Chodakowska. Gdzie tam "wyszła"! Wyskoczyła! Wybiegła! Rzuciła się na mnie i skutecznie przegnała z kanapy. Nie, żebym się wcześniej nie ruszała. Ale tym razem ruch wpisałam na co dzień w swój kalendarz i pracowicie, każdego dnia, odrabiałam "brzuszki". Przed moim samotnym wyjazdem do Tajlandii pomyślałam sobie nawet, że może mi się przydać (tfu!, tfu! ;) umiejętność baaardzo szybkiego przemieszczania się na nogach, więc zwiększyłam ilość intensywnych treningów.

- Skip! - ordynowała z ekranu komputera Chodakowska

- O rzesz ty! - mruczałam pod nosem   l e d w o   dysząc a pot spływal mi po…wszystkim gorącą strugą. Ale karnie przebierałam nogami.
- Nic się samo nie wydarzy! - przekonywała Chodakowska.
- Wiem, do diabła! - kogo jak kogo, ale mnie o tym przekonywać nie trzeba.

Treningi stały się moją codziennością. Do tego stopnia, że przegrałałam płytę z ćwiczeniami do iPhona i wraz z fitnesowymi ciuchami zabrałam ze sobą do Tajlandii.



Zmierzch na Railay Beach, Krabi, Tailandia


Samotne wyjazdy mają tę ogromną zaletę, że robisz   w y ł ą c z n i e  to, na co sam masz ochotę. I nic więcej. Więc ćwiczyłam. Bo miałam ochotę. Moje przyjaciółki, które zostały w Polsce, a które dostawały ode mnie codziennie relację z moich wyczynów, stukały się w głowę:

- Chodakowska na wakacjach? Zwariowałaś? Mało ci endorfin?

Hehehe! No mało! ;)


Po Chodakowskiej nastała Jillian Michaels. A po niej….


Koleżanka pokazała mi INSANITY. Była w połowie programu. Obejrzałam jeden z treningów w internecie i….spociłam się od samego patrzenia. Zamknęłam komputer.


- Nie dam rady. To nie dla mnie - pomyślałam - To program dla jakichś marines!






Potem przez kilka dni oglądałam TO w internecie. Z  umięśnionym Shaunem T, autorem programu, ćwiczyły kruche blondynki i eteryczne brunetki i wcale nie wyglądały na marines.


- Dig deeper!! - motywował z ekranu Shaun T - You can do it!


- No dobra - pomyślałam. Wskoczyłam w fitnesowe ciuchy i odpaliłam pierwszy trening. Zrobiłam!! 


I robię dalej.  Jest ciężko. Nawet bardzo ciężko. Czasami muszę wstać o 5.30, żeby wcisnąć trening w napięty plan dnia. AIe robię ten program i zrobię go, choćbym pierwszy miesiąc miała powtarzać trzy razy! Trzeba wyznaczyć cel i … przechytrzyć własny mózg. Bo mózg jest sprytny. Natychmiast podsunie Ci przynajmniej 30 doskonałych powodów, dla których lepiej tego nie robić. Bo bez sensu. Szkoda czasu. Trzeba się wysilić... I spocić. I to się nie przekłada na nic. No na pewno nie na pieniądze. Może lepiej posiedzieć? Zostawić tak jak jest? Nie dotykać? (…)


Trzeba być sprytniejszym od własnej głowy.




***


Dziś chcę Ci pokazać takie INSANITY dotyczące przygotowania pola protetycznego do wycisku. Oczywiście z pewnością mógłbyś powiedzieć, że to bez sensu. Szkoda czasu. To się nie przekłada…Może lepiej posiedzieć? Mógłbyś, ale nie powiesz. Bo skoro tu zaglądasz to znaczy, że masz ambicje powyżej przeciętnej i wiesz, jak przechytrzyć swój własny, leniwy czasem mózg ;)



Do dzisiejszej zabawy potrzebne będzie powiększenie. Minimum lupy x 2,3. I kauter z cieniutką elektrodą.




Cieniutka elektroda. U mnie służy do tego celu igła Millera. Mogę ją dowolnie doginać, skracać, ostrzyć - co mi tylko przyjdzie do głowy ;)




A o czym to dzisiaj? Posłuchaj:


Zdarzało mi się wielokrotnie w przeszłości otrzymywać prace protetyczne, które nie pokrywały w całości stopnia. Taka korona, co to na stopniu jest "za wąska". Znasz to? Niby łatwe pole protetyczne. Niby regulaminowa retrakcja metodą podwójnej nitki. Zachowana suchość w trakcie pobierania wycisku. Wycisk bez pęcherzy czy zniekształceń. A korona nie obejmuje stopnia. Ja nie widzę błędu po swojej stronie. Zatem czyja to wina? No czyja??!!  Oczywiście, że technika! Kota z tymi technikami dostać można!


;)


Niniejszym chciałabym przeprosić tu i teraz wszystkich moich techników! Chłopaki i dziwczyny! Biję się w piersi! To nie była Wasza wina, tylko moja! Już wiem, na czym polegał błąd.



Po wprowadzaniu nitki retrakcyjnej do kieszonki dziąsłowej, powinna być ona widoczna na całym obwodzie.









Zdarzają się jednak sytuacje, że nie jest. Zwykle na skutek nieprawidłowego prowizorium, maleńkie fragmenty dziąsła nawisają ponad stopniem. Nitka retrakcyjna nie jest wtedy widoczna, bo zasłania ją tkanka miękka.




Nawisająca ponad dziąsłem tkanka miękka został zaznaczona kropkowaną, zieloną linią. 


Nawisający fragment dziąsła powoduje minimalne odkształcenie masy wyciskowej i tym samym przekazanie błędnej informacji do laboru. Nie widzisz tego w wycisku. Wycisk nie jest zniekształcony. Zniekształceniu uległ zasięg pola protetycznego. Stąd korona, którą dostajesz, nie pokrywa tego pola w całości.










Żeby uniknąć tego zniekształcenia trzeba, po wprowadzeniu nitki retrakcyjnej, usunąć wszystkie nawisające fragmeny dziąsła kauterem. Wspomniana wyżej cieniutka elektroda nadaje się do tego jak nic innego. Uwaga! Ostrożnie z tym zabiegiem od strony wargowej!! Niektórzy klinicyści w ogóle odradzają go w tym obszarze…





Widok po usunięciu nawisających fragmentów dziąsła nożem elektrycznym.



No i co? Trudne? Jedyna trudność tutaj to w ogóle UŚWIADOMIĆ SOBIE, gdzie może być problem. Cała reszta to pestka. You can do it! :)