wtorek, 20 sierpnia 2013

Serce matki.

Dwa dni temu dotarła do mnie informacja o tym,  jak to skradzione w Rotterdamie obrazy Picassa i Moneta zostały najprawdopodobniej spalone przez matkę jednego ze sprawców, która w ten sposób chciała zatrzeć ślady przestępstwa. Ale  zacieranie śladów też pozostawia ślady! W spalonych resztkach odnaleziono gwoździe, służące do przytwierdzania płócien do ramy - w ten sposób śledczy odkryli prawdę. Myślałam sobie, słuchając tej historii, jak wszystko jest nietrwałe i niestałe i jak łatwo dziedzictwo kulturowe można, przez strach i krótkowzroczność (by nie powiedzieć "głupotę", które to słowo wydaje mi się tu najbardziej adekwatne), zamienić w kupkę popiołu. Płótna, warte 100 milionów euro, w jednej chwili przestały istnieć. Straty finansowe nie wydają mi się tu jednak tak dotkliwe, choć przecież wysokie, jak straty kulturalne i duchowe. Nikt już nie zobaczy tych dzieł w oryginale...Nigdy...Coś, co było piękne i dużo warte, w jednej chwili przestało istnieć.


***

Dziś przyszła do mnie pacjentka. Trzy lata temu miała zakładane licówki ceramiczne. Teraz jedna z nich była pęknięta, a szczelina pęknięcia wysyciła się pigmentem i nieelegancko prezentowała się całemu światu. Wszystko jest nietrwałe: zniszczeniu uległy dzieła Picassa, co tu mówić o licówce?!

Kto raz próbował zrobić pojedynczą koronę lub licówkę na siekacza centralnego, ten wie:  d r a m a t !!  I to w bardzo wielu aktach. Czasem prościej wymienić od razu cztery licówki... Zatem jedna rysa na jednej licówce czyni całą pracę protetyczną bezwartościową?! Coś, co było piękne i dużo warte, w jednej chwili przestało istnieć? W pewnym sensie tak...No mogę oczywiście próbować wymienić tylko jedną licówkę, ale koszt czasowy z tym związany może być tak samo duży (albo i większy) jak przy wymianie wszystkich....

Zatem co najlepiej zrobić? Spróbujmy odwlec ten moment...  ;o)






Jedna z licówek pękła, a linia pęknięcia wysyciła się pigmentem

Kiedyś wpadł mi w ręce artykuł: lekarz siódmy rok obserwował pękniętą licówkę.... Czemu by nie spróbować? Ale z drobną modyfikacją (bo brązowa linia pęknięcia denerwuje pacjentkę. I mnie!)

Wiertłem diamentowym w kształcie kulki z nasypem 40 mikronów wykonuję preparację - nie przez całą grubość pęknięcia - jedynie tyle, by zlikwidować przebarwienie i zrobić nieco miejsca dla materiału.



Preparacja linii pęknięcia

Adhezja to adhezja. Jak zrozumiesz prawa, jakimi działa, poruszasz się w niej swobodnie. Wiem, że kompozyt można przykleić do ceramiki. Wiem, bo przecież na ten kompozyt przyklejam licówki i nakłady. Zdarzyło mi się także podnosić zwarcie u pacjentów, użytkujących mosty ceramiczne, poprzez przyklejenie kompozytu do ceramiki. Zatem.....:



Kwas fluorowodorowy.

...wytrawiam krawędzie preparacji kwasem fluorowodorowym. Potem wszystko zgodnie z protokołem trawienia ceramiki: płukanie, suszenie, silanizacja i żywica. Użyłam tu jako silanu MonobonduS a jako żywicy Heliobondu. Jeśli kiedykolwiek mieliśmy przyjemność rozmawiać to wiesz, że mam dwa ulubione bondy. Oba przedwojenne. Jeden to OptiBond FL. Drugi to Syntac Classic. Ponieważ chciałam, by warstwa bondu była tu jak najcieńsza - użyłam Heliobondu ( to składnik systemu Syntac). Polimeryzacja i......kompozyt! Kilka przymiarek kompozytu (szczęśliwie ceramika nie ulega dehydratacji, więc nie zmienia koloru) i wygrał odcień Translucent Amber Premis z odrobiną odcienia OBN Enamel.




Po wypolerowaniu.

Polerowanie było tu kluczowe. Nie mogłam użyć wiertła, żeby nie uszkodzić ceramiki. Do usunięcia nadmiarów użyłam gumki OneGloss. Genialna! Używam jej też do usuwania kompozytu z powierzchni szkliwa. Kompozyt usuwa. A szkliwa nie  ;o) . Potem polerowanie.
Polerowanie w wersji maksimum znajdziesz tutaj: http://stomatologiczny.blogspot.com/2013/07/rozowe-pudeko.html 

Na zdjęciu powyżej widzisz zapewne drobny odbłysk światła lampy pierścieniowej na licu: to granica połączenia ceramika-kompozyt. Zaręczam jednak, że pokryty śliną i w mniejszym rozmiarze ;o) nie był widoczny. Pacjentka była zachwycona. Ja nieco bardziej sceptyczna. Mam świadomość, że to nie jest całkowite, a jedynie doraźne rozwiązanie problemu. Czy się sprawdzi i na jak długo - z pewnością Ci opowiem.